wspierają nas

wspierają nas

wtorek, 20 sierpnia 2013

66 mokrych kilometrów w Korbielowie

Minął miesiąc wyścigowego nic nierobienia, kraj zalała fala upałów a my ruszyliśmy w drogę do Korbielowa. Z radością przyjęliśmy informację, że na ten jeden, jedyny dzień wyścigu nastąpi ochłodzenie. Nastąpiło. W nocy burza z piorunami, rano mżawka i kilkanaście stopni.


Lans z Eweliną przed startem ;)


Przed samym startem dowiadujemy się, że nie pojedziemy trasą giga, która częściowo została zryta leśnym sprzętem i rozmyta przez co stała się nieprzejezdna. Do przejechania będzie połączona trasa mega i mini co w sumie dało 66km i niecałe 2700m przewyższenia. Niestety na rozgrzewce Robin poczuł się źle i w ostatniej chwili zrezygnował z udziału w ściganiu. Zatem w trójkę ruszamy do boju! Na początek kawałek asfaltowego zjazdu i ruszamy w teren stromo do góry, pogoda się nie zmienia, robi się mgliście, widoczność czasami spada do kilkunastu metrów. 


 Jest błotniście i mokro ale nie na tyle, żeby nie dało się jechać. Trasa ciekawa, sporo singli, kamyczków i korzeni, zjazdy fajne bez przesadnych hardkorów ;) Początkowo jadę (ja, Ania ;)) gdzieś w środku stawki dziewczyn. Około 9km kiedy kończy się pierwszy podjazd doganiam Kasię i Roberta, który od razu dostaje turbodoładowania.Okulary parują i zalewa je błoto, nie mogę się zdecydować czy się ich pozbyć, żeby cokolwiek widzieć czy jednak zostawić i nie narażać się na błotne pociski lecące do oczu. W końcu jednak zdejmuję je z nosa, bo manewrowanie wśród kamieni po omacku już mnie denerwuje. W międzyczasie wyprzedzam Kasię i Roba, który coś tam grzebał przy rowerze. Po jakimś czasie mijam Ewelinę, której zakleszczył się łańcuch i niedługo potem Ewę z młodszej kategorii. Przede mną jedzie już tylko Michalina, ale ta jest poza zasięgiem. Na starcie dzisiaj zabrakło Justyny, która pewnie też nie dałaby się pokonać ;) 




Na 45km jest wjazd na dodatkową pętlę mini i tu przypominam sobie o limicie jaki na ten wjazd ustalił organizator, rzut oka na licznik i ups, 5 minut po czasie. Jednak mnie wpuszczają, limit został przedłużony. Jak się potem okaże przedłużony niedostatecznie i połowa gigowiczów się nie załapie… Odcinek mini nie należał do trudnych więc w miarę szybko się kończy i zostaje już tylko 5km do mety, głownie w dół. Do kreski dowożę drugie miejsce OPEN i pierwsze w kategorii K3. 15 minut wcześniej dojechał Sebastian (23 OPEN, 8 M3, czas 5:07:52) a Robert pofruną w krzaki, stłukł rękę i zrezygnował z dalszej jazdy. Teraz znowu miesiąc przerwy od gór, w międzyczasie ścigaliśmy się na lokalnych górkach w Gniewinie - relacja wkrótce na blogu.

[wszystkie zdjęcia autorstwa BikeLife]

Banana smile



Wyniki Giga 66km/2680m - MĘŻCZYŹNI

1. Bogdan Czarnota (1 M3) / Kross Racing Team / 04:01:29
2. Mariusz Marszałek (1 M2) / Sante BSA Tour / 04:12:12
3. Bartosz Janowski (2 M2) / Dobre Sklepy Rowerowe - Author / 04:15:20
23. Sebastian Cylkowski (8 M3) / ASE Team / 05:07:52
 

Wyniki Giga 66km/2680m – KOBIETY

1. Michalina Ziółkowska (1 K2) /  Kross Racing Team  / 04:48:27
2. Ania Świrkowicz (1 K3) / ASE Team / 05:22:52
3. Ewelina Ortyl (2 K3) /  Murapol Twomark Grupa PM Specialized / 05:45:02





4 komentarze :

  1. Przepiękne zdjęcie z bananem :D

    OdpowiedzUsuń
  2. co nie! :D akurat był ostry zakręt w górę i musiałam się skupić na manewrach

    OdpowiedzUsuń
  3. mi się podoba zalotne spojrzenie Seby z nad okularów ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję za komplement ;-)
    To mój sposób na jazdę w błocie, okulary na czubek nosa i na wprost wszystko ładnie widać a spod kół błoto do oka nam nie leci.

    OdpowiedzUsuń