Każdy, kto zimową porą zdecydował się na treningi w terenie zapewne zmagał się z problemem marznących stóp. Różni ludzie mają różną tolerancję na zimno, ja należę do tych osób, których stopy są wyjątkowo słabo odporne na niskie temperatury. Kombinacja letniego buta z dodatkową skarpetą na nim i typowym ochraniaczem na wierzchu niestety nie dawała zadowalających efektów, bo pozwalała jedynie na w miarę komfortową jazdę w temperaturach >0C. Z tego względu swoje treningi poprzedniej zimy oparłem wyłącznie o jazdę na trenażerze, było to jednak po pierwsze nudne a po drugie nie przyniosło oczekiwanych efektów. Spowodowało to, że strategia na tą zimę była całkowicie odwrotna – jak najwięcej z treningów przeprowadzić w terenie. Aby jednak było to możliwe musiałem zainwestować w obuwie, które pozwoli mi na jazdę w ujemnych temperaturach bez uczucia zamarzających stóp.
Na rynku mamy do wyboru, co najmniej kilka realnie dostępnych modeli butów zimowych (rzetelny przegląd znajdziecie tu). Przy tak szerokim wyborze trudno się zdecydować na jakiś konkretny model, w moim przypadku decydującym czynnikiem była cena i korzystając z promocji w jednym zagranicznych sklepów za niecałe 100£ kupiłem buty Northwave Arctic Celsius GTX. Konstrukcja buta jest zbliżona do tego, co oferują inni producenci:
- część wierzchnia wykonana z wytrzymałego materiału, którego nieprzewiewność i nieprzemakalność (łącznie z częścią zakrywającą kostkę) zapewnia membrana Gore-Tex
- wewnątrz grube ocieplenie z materiału Panda, który w dotyku jest czymś pomiędzy grubym polarem a futrem znanym z góralskich kapci :-)
- system szybkiego sznurowania to SLS (podobny do tego, który jest w biegowych Salomonach) oraz 2 rzepy
- podeszwa z tworzywa z domieszką karbonu wykończona tradycyjną gumą oraz klasycznie dwoma kołkami z przodu
Całość wykonana jest bardzo solidnie i but na nodze leży bardzo dobrze, nic nie gniecie i nie uciska – jest naprawdę komfortowo. Do tego dzięki sztywnej podeszwie i relatywnie niskiej wadze buty mają sportowy charakter. W rozmiarze 46 (30.5cm) ważą ~540g. Dla porównania wyścigowe SIDI Dragon 2 czy Diadora Scorpione w rozmiarze 47 (30cm) ważą ~480g.
Buty użytkuję około miesiąca więc krótko, ale w naprawdę zimowych temperaturach mogę się więc podzielić wrażeniami z jazdy. Według producenta buty zapewniają komfort użytkowania w temperaturach aż do -35C, jak łatwo się domyślić jest to wartość grubo przesadzona. W przypadku moich nieodpornych na zimno stóp realia są takie, że komfortowo czuję się podczas jazdy w temperaturze do koło -5C. Dwu godzinna jazda w takich warunkach z jedną ciepłą skarpetą nie powoduje nadmiernego wychłodzenia, po powrocie do domu stopy nie są może ciepłe, ale na pewno nie są też zmarznięte. Niestety, gdy temperatura spadła do -10C i więcej, buty nie zapewniały mi już dostatecznej ochrony. Po blisko 2 godzinnej jeździe stopy miałem już mocno wychłodzone i czułem spory dyskomfort (zaznaczam, że podobny czułem jeżdżąc w letnich butach i ochraniaczach już temperaturze 1-2C poniżej zera). Wystarczy jednak doposażyć się w standardowy ochraniacz i dłuższa jazda w takich temperaturach nie stanowi już problemu.
Podsumowując… jeżeli marzniesz jeżdżąc w kombinacji letnich butów i ochraniaczy to na pewno warto wydać kilkaset złotych na Celsiusy - komfort jazdy w nich będzie bez porównania wyższy!

Jest jeszcze jeden plus posiadania takich butow: zakladasz i wychodzisz. Ja tymczasem musze wciagnac na stope skarpetki raz, skarpetki dwa, but, na but stara gruba skarpeta, potem kawal grubej tasmy, ktorym zaklejam przewiewna siatke w bucie i w koncu ochraniacze. Tym sposobem spozniam sie na ustawke na Reja z 10 minut ;)
OdpowiedzUsuńPisalam to ja - Ania