Żeby nie zaliczyć bomby na dłuższym treningu/spacerku rowerowym wypadałoby zabrać ze sobą coś do jedzenia. Banana ciężko obrać w czasie jazdy, poza tym nie lubię wyrzucać skórki w krzaki a chowanie jej spowrotem do kieszonki... Żele zostawiam sobie na wyścig, mam dość tej chemii, daktyle trudno wyłowić spomiędzy dętki i pompki więc chyba najbardziej praktyczne są batoniki.
Bazuję na budżetowych batonach muesli z marketu ale lektura składu lekko odstrasza. Czas wziąć sprawy we własne ręce. W internecie znajdziemy sporo przepisów ale odrzucając te zakładające dodatek cukru, masła, tłustej śmietanki czy słodzonego mleka kondensowanego pozostaje nam taka oto prosta receptura:
// 2 łyżki miodu - ok. 50 g
// 2 dojrzałe banany - bez skóry ok. 250 g
// 2 szklanki (500ml) płatków owsianych - ok. 220 g
// 1 szklanka (250ml) mieszanki ulubionych orzechów, pestek - ok. 140 g
// 1 szklanka (250ml) mieszanki ulubionych suszonych owoców - ok. 120g
Teraz do dzieła, zajmie nam to maksymalnie godzinkę.
1. miód podgrzej tak aby zrobił się płynny
2. do miodu dodaj banany i blenderem zamień na apetyczną papkę
3. teraz dodaj płatki i wymieszaj
4. orzechy (laskowe, włoskie, pecan, migdały, pestki dyni, słonecznika, siemię lniane itd) posiekaj
5. to samo zrób z owocami (rodzynki, daktyle, figi, żurawina, morele, śliwki, jabłka, co kto lubi)
6. wymieszaj z płatkami, bananami i miodem
7. na płaskiej blasze lekko natłuszczonej uformuj prostokąt o grubości ok. 1cm, uklep z każdej strony żeby był dosyć zwarty
8. i do piekarnika nagrzanego do 180 st. C na 20 minut, po tym czasie przewróć na drugą stronę i piecz jeszcze 10 minut.
9. po wyjęciu z pieca i ostudzeniu pokrój "placek" na kawałki - ja kroje na 16 batoników.
Voilà
Z pobieżnych obliczeń wynika, że jedna sztuka ma około 150 kcal (B 3,6 g, T 6 g, W 19,4 g mniej więcej)
Miód po podgrzaniu powyżej chyba 60-70 stopni zamienia się w zwykły cukier czy tam glukoze/fruktoze, bo naturalne enzymy które uznajemy za lecznicze się rozkładają. Ten proces zachodzi już w niższej temperaturze 40C, ale bardzo bardzo powoli. Także bez sensu jest konsumowanie miodu podgrzanego, nawet w herbacie... No chyba że dla smaku :)
OdpowiedzUsuńtak, dla smaku i dla "sklejenia" pozostalych skladnikow. wiadoma rzecz, ze wysoka temperatura zabija co nieco wartosciowych substancji nie tylko w miodzie :)
OdpowiedzUsuń