wspierają nas

wspierają nas

sobota, 25 lutego 2012

Sposób na wieczorny trening w mieście - część 1



Wracasz z pracy a za oknem już ciemno lub zaraz zrobi się ciemno... jak w takich warunkach przeprowadzić krótki ale efektywny trening ? Można oczywiście kręcić się w kółko na nadmorskich alejkach czy wyposażyć się w odpowiednio mocną lampkę i jechać po prostu do lasu. Drugiego sposobu, jednak ze względów bezpieczeństwa do jazdy solo nie polecam a pierwszy oprócz tego, że przede wszystkim może być nieco nudny to prowadzi po całkowicie płaskim terenie. Proponuję więc kreatywne rozwiniecie sposobu pierwszego czyli ciekawą pętlę przez gdańskie ulice, na której znalazło się kilka ciekawych podjazdów i trzy duże obiekty sportowe pośrednio związane z rowerami :-)

Zaczynamy na skrzyżowaniu ulic Chłopskiej i Gospody skąd ulica Pomorska kierujemy się w stronę Grunwaldzkiej, tuż za wiaduktem czeka nas pierwszy podjazd, sztywny ale mikroskopijnej długości więc bierzemy go z rozpędu. Po dojeździe do skrzyżowania skręcamy w lewo, mijamy pętlę tramwajową w Oliwie skąd ul. Obrońców Westerplatte dojeżdżamy do Wita Stwosza, którą jedziemy aż do skrzyżowania z ulicą Zamenhoffa. Dalej ulicami Szymanowskiego, Chrzanowskiego i Słowackiego dojeżdżamy do Obywatelskiej (na tym odcinku uważamy na liczne zwężenia i utrudnienia związane z remontami) Obywatelską dojeżdżamy do Podleśnej (tu druga ale również niewymagająca górka), skręcamy w Batorego i jedziemy nią do ul. Jaśkowa Dolina. Skręcamy w prawo i jadąc w górę docieramy do skrętu w ul. Na Wzgórzu, która po kilkudziesięciu metrach przechodzi w Migowską. Tu zaczyna się zdecydowanie najdłuższy i najciekawszy podjazd na trasie. Ulica jest dobrze oświetlona ze znikomym ruchem, nachylenie  jest stałe z dodatkowym wypiętrzeniem na końcówce - można się solidnie zmęczyć. Jeśli po jednym wjeździe czujemy niedosyt śmiało można go powtórzyć kilka razy! Gdy już wtoczyliśmy się na Morenę i nie mamy ochoty tego więcej powtarzać skręcamy w lewo i po około 100m dojeżdżamy do stromego zjazdu ul. Wileńską (radzę się przesadnie nie rozpędzać i zachować szczególną ostrożność, w asfalcie jest kilka dziur a na dole skrzyżowanie z ostrym zakrętem). Dalej Wileńską dojeżdżamy do Sobieskiego, którą przecinamy i mamy przed sobą drugi solidny ale krótszy podjazd ulicą Jarową (tu panuje względnie duży ruch więc nie czujmy się zbyt swobodnie). Na górze skręcamy lewo i po kilkuset metrach dojeżdżamy do widocznych po lewej stronie obiektów sportowych Mosir Gdańsk. To tu kilka lat temu odbywała się jedna z edycji cyklu BT Gdańsk i o czym nie każdy może pamięta swoją siedzibę miała tu nieistniejąca już sekcja kolarska Lechii Gdańsk.



Rzut oka na stadion i dalej ul. Smoluchowskiego, dojeżdżamy do ścieżki rowerowej wzdłuż al. Zwycięstwa. Mijamy Operę Bałtycką i ulicą Hallera dojeżdżamy do Mikołaja Reja, w która skręcamy. Przecinamy zrewitalizowaną linię kolejowa do Nowego Portu i po dojeździe do Marynarki Polskiej skręcamy w lewo.  Po lewej stronie mijamy ulicę Narwicką (w głębi, której mieści się siedziba naszego sponsora: firmy Automatic Systems Engineering) i dojeżdżamy do stadionu PGE Arena. Ten obiekt ma z rowerami niewiele wspólnego, ma za to sporo wspólnego z rolkarzami a spora ich część to również rowerzyści :-) Wokół stadionu poprowadzona jest trasa rolkowa, to tu zlokalizowany był start i meta rolkowego Maratonu Sierpniowego, kolejna jego edycja 25-26 sierpnia tego roku.



Marynarki Polskiej jedziemy do ul. Wyzwolenia na końcu której skręcamy w Krasickiego, krótki podjazd pod most i dojeżdżamy do Parku Brzeźnieńskiego im. JJ Haffnera, chwila jazdy przez park, skręt w prawo i jesteśmy na początku dobrze wszystkim znanej alejki nadmorskiej. Jedziemy nią przez długi odcinek bo aż do Sopotu, w lewo skręcamy za Sopockim Klubem Żeglarskim. Przed nami ostatni podjazd na trasie ul. Polna. Na szczycie skręcamy w lewo i po kilkuset metrach dojeżdżamy do Ergo Areny. To tu na przełomie sierpnia i września odbędzie piąta edycja międzynarodowego festiwalu sportów ekstremalnych Balic Games, na którym na pewno nie zabraknie ekstremalnych odmian kolarstwa.


Mijamy rondo i ulicą Gospody dojeżdżamy do Chłopskiej czyli miejsca, z którego startowaliśmy. Na liczniku mamy około 27km i ponad godzinę jazdy. Trasę pokonuję dość regularnie i jak na razie nie jestem nią znużony, w ramach urozmaicenia zawsze można ją sobie przejechać w odwrotnym kierunku.
Pamiętajcie, że na części opisanej przez mnie trasy poruszają się również samochody, bądzcie tam szczególnie ostrożni!


Jeżeli chcesz otrzymać ślad trasy utworzony w Gogle Earth (plik KML) pisz na adres:

W przyszłym tygodniu druga część „Sposobu na wieczorny trening w mieście” i opis pagórkowatej pętli przez Sopot i Gdynię.

2 komentarze :

  1. Problem polega na tym, że taki "trening" jest zbyt często przerywany różnymi światłami, czekaniem na samochody, omijaniem pieszych i w rezultacie jego intensywność jest żadna. Nie mówię już o jakimkolwiek przemyślanym treningu, gdzie chcemy spędzić konkretne odcinki czasu w konkretnych intensywnościach wysiłkowych.
    Ja preferuje słuchaweczki, trenażer, rozpiskę treningu przed oczyma, pulsometr, miernik mocy, miernik kadencji i wio! Jesteś skupiony, nic cie nie rozprasza, jest bezpiecznie. Robię dokładnie to, co sobie zaplanowałem, mogę sobie precyzyjnie stopniować obciążenie z treningu na trening, a nie zastanawiać się czy ta nieprzytomna pani, która prowadzi samochód jadąc równolegle ze mną nagle nie zapragnie zrobić coś totalnie głupiego, w wyniku czego ja za chwile skończę w szpitalu.

    goli

    OdpowiedzUsuń
  2. Goli, masz rację. Określenie trening zostało w tym tekście użyte nieco na wyrost i oczywiście żadnego treningu z rozpiską na tej trasie nie przeprowadzimy. Nie każdy ma jednak takie profi podejście, niektórzy po prostu jeżdżą. Nie każdy ma też trenażer czy ochotę na nim jeździć. Chodziło bardziej o pokazanie, że pomimo ciemności z oknem można nakręcić blisko 30 w miarę sensownych kilometrów po mieście - zawsze lepsze to niż bezczynne siedzenie w domu.
    Sygnalizacje świetlne niestety najbardziej przeszkadzają ale nie ma ich aż tak wiele. Na szczęście o tej porze roku, wieczorami ścieżki rowerowe są puste więc nikt nas nie będzie blokował.

    OdpowiedzUsuń